kpżkk


VII Zebranie Plenarne KPŻKK w Polsce

Dialog- posłuszeństwo wiary- autorytet Kościoła

Ks. bp Wacław Depo - Diecezja Zamojsko-Lubaczowska

Ks. bp Wacław Depo

Wstęp

Pierwszą pokusą na drogach myśli, która nas atakuje jest utrata ciekawości jak odczytywać słowa: dialog – posłuszeństwo – autorytet Kościoła. Z tym związany jest spadek zainteresowania tymi pojęciami. Drugą pokusę stanowi przekonanie, że wiemy na te tematy już wystarczająco dużo i wykluczone jest wszelkie zaskoczenie. Chcąc więc lepiej zrozumieć zawiłą kwestię relacji między: wolnością osoby ludzkiej, dialogiem – jako miejscem spotkania i poznania prawdy, posłuszeństwem, a wreszcie rolą autorytetu Kościoła, trzeba ją osadzić w szerszym kontekście chrześcijańskiej wolności i kościelnego autorytetu. Za teologiem z Monachium, H. Kuhnem, możemy zauważyć, że treści, które nas dzisiaj zajmują należą we współczesnym świecie do tych kategorii, które dało się wciągnąć w swoisty „karnawałowy taniec emancypowanych pojęć. Zdaniem cytowanego autora, owa „emancypacja” polega na tym, że pojęcia te nie chcą dłużej trwać na swej pozycji pośrednika pomiędzy wolnością a prawdą…Chciałyby się one wyzwolić i stać się tylko wolnością…Pragną rozwinąć sztandary osobistej autonomii. Oczywiście, w słowie autonomia ukryte jest słowo „prawo”(nomos). Ale w tym wypadku chodzi o prawo – czy prawa, które ja sam – człowiek – indywiduum mam sobie do dania jako „rezultat i owoc płodny mojej wolności” [1]. Powyższe tezy monachijskiego teologa nie trudno zweryfikować w naszym codziennym doświadczeniu Kościoła. Pełno w nim bowiem stwierdzeń „krakowsko-warszawsko- poznańskich”, deklarujących „zgodność z jakimś sumieniem”, „poczuciem zagrożonej wolności” przez instytucje autorytarne, takie, jak na przykład: Kościół katolicki. Ciekawe, ze w tym polu krytycznym nie spotykamy stanowisk przeciwnych wobec naszych „starszych braci w wierze” i „odłączonych w wierze”

Bardzo mocno zwrócił na to uwagę Jan Paweł II w swojej encyklice „Veritatis splendor”, kiedy pisał: „Nurty myśli współczesnej, które przeciwstawiają, a także wprowadzają rozdział między wolnością a prawem i otaczają bałwochwalczym kultem wolność, prowadzą do „kreatywnej interpretacji sumienia, koncepcji oddalającej się od tradycyjnego stanowiska Kościoła i jego Urzędu Nauczycielskiego” [2]. Wskutek tych prądów myślowych „zanikł jednak nieodzowny wymóg prawdy, ustępując miejsca szczerości, autentyczności(zgody z sobą samym), co doprowadziło do skrajnie subiektywistycznej interpretacji osądów moralnych” [3]. W praktyce oznacza to, że każdy sądzi i decyduje w sumieniu o tym, co dobre i złe, uważając własną wolność za wartość nadrzędną, z której pochodzą wszystkie inne, jak prawda i dobro. Na marginesie tych myśli papieskich warto odnotować ciekawa wypowiedź prof. Lecha Kołakowskiego, zwracającą uwagę na jeszcze inny aspekt obecnego kryzysu prawdy. Zawiązany on jest z inwazją „mody umysłowej”, zwłaszcza w środowiskach akademickich, która chce unieważnić kryteria poznawcze wiedzy i samą wartość prawdy w sensie ustalonym w naszej kulturze. Choć dyscypliny humanistyczne i społeczne zawsze ulegały różnym modom to jednak – jak stwierdza Kołakowski – po raz pierwszy mamy modę – czy raczej mody, które chcą nas przekonać, że żadne ogólne kryteria intelektualne nie istnieją, że wszelkie sensy są dowolnie tworzone, a jednocześnie usiłują narzucać własne, czysto ideologiczne kryteria na przykład feministyczne lub rasistowskie [4]. Bolesnym potwierdzeniem tego „modnego myślenia” może by wypowiedź „jakiegoś księdza” zamieszczona w „Tygodniku Powszechnym”, który pisząc o nowych poglądach prof. T. Węcławskiego, zaczął słowami: „ Warto było czekać na czasy, gdy i w Polsce ktoś odważny rozpocznie dyskusję na tematy naprawdę istotne dla chrześcijaństwa”… Można postawić pytanie, czy dlatego odważny, że popełnił grzech apostazji i podstawą dla dialogu na tematy istotne dla chrześcijaństwa jest zaparcie się wiary w Chrystusa jako Syna Bożego, który stał się człowiekiem dla naszego zbawienia? [5]. Podsumowując tę „żonglerkę myśli wprowadzających”, trzeba zaznaczyć, za św. Tomaszem z Akwinu, którego słowa Traktatu o człowieku, opracował i przedstawił prof. Stefan Świeżawski, że prawdziwa i istotna wolność to pełnia życia umysłowego, czyli całkowite, a więc doskonałe rozwinięcie wszystkich naszych funkcji intelektualnych i wolitywnych. Ta pełnia nie polega tylko na swobodnym dokonywaniu aktów wyboru, lecz na coraz pełniejszym posiadaniu prawdy(mądrości) i dobroci(miłości). W tym pełnym rozkwicie mądrości i miłości – nie zaś we wzroście wachlarza możliwości, wśród których możemy wybierać i których dotyczy nasza wolna decyzja – przejawia się nasze człowieczeństwo i nasza spontaniczność[6].

Dialog

Przechodząc do wyznaczonych nam w temacie pojęć: dialogu, posłuszeństwa i autorytetu Kościoła, chciałbym przytoczyć rodzaj intelektualnego świadectwa, który wypowiedział anglikański duchowny Michael Banner, wykładający filozofię w King>s College w Londynie. Mówił on, że od kilku lat przy końcu kolejnego roku wykładów zastanawia się, co polecić swym studentom jako lekturę ukazującą współczesny humanizm. Jako przeciwstawienie dla zalewu publikacji poddających w wątpliwość podstawowe pojęcia prawdy, wolności i sensu, a zarazem sławiących rozpacz i nihilizm, nie potrafi znaleźć lepszych lektur niż encykliki Jana Pawła II. Potwierdzamy to stanowisko, że właśnie w papieskich tekstach ostatnich Papieży od Jana XXIII, Pawła VI, Jana Pawła II do Benedykta XVI – sięgających do źródeł biblijnych i Tradycji Kościoła oraz biorąc pod uwagę podstawowe doświadczenia człowieka, można odnaleźć – nie tylko fundamenty dla budowania „bardziej ludzkiego i Bożego świata”, ale również mądrość i siłę dla wiernego spełnienia zamysłów Bożych wobec świata i człowieka. To w nich właśnie znajdujemy zalecenie dialogu opartego na wzajemnym szacunku, unikaniu egoizmu, obiektywnej życzliwości i lojalnej współpracy.

Światopoglądowy pluralizm, który wydaje się być dominantą tworzonego przez nas świata sprawia, że dialog stał się niezbędnym elementem życia społecznego i kościelnego. Problematyka współczesnego dialogu w życiu Kościoła posiada już bogatą literaturę, czego wyrazem są encykliki wspomnianych już Następców na Stolicy Piotrowej i uchwał Soboru Watykańskiego II. Na szczególne podkreślenie zasługują następujące dokumenty: encyklika Jana XXIII Mater et Magistra, ogłoszona w lipcu 1961 roku, a następnie Pacem in terris z kwietnia 1963 roku oraz encyklika Ecclesiam suam Pawła VI z sierpnia 1964 roku. Naszym zadaniem nie jest dzisiaj całościowo przedstawić tę problematykę, dlatego ograniczymy się do pewnych ujęć wskazanych przez wyżej wymienionych Papieży oraz głosu Nowego Katechizmu Kościoła Katolickiego za pontyfikatu Jana Pawła II we współpracy z kard. J. Ratzingerem, dziś Benedyktem XVI, który już osobiście podpisał Kompendium tego daru Kościoła dla współczesnych wierzących. Jan XXII poucza, że dialog wewnątrz-kościelny oraz z ludźmi o odmiennych orientacjach ideologicznych winien być prowadzony zgodnie z sumieniem chrześcijańskim i nigdy nie może uciekać się do takich kompromisów, z powodu których bądź religia, bądź też nieskazitelność obyczajów mogłyby ponieść szkodę. Integralność prawd wiary i moralności stanowi nieprzekraczalną granicę kompromisu. Papież wskazuje również drogi współpracy katolików dla działalności społecznej, ekonomicznej czy politycznej, ale na tych drogach wierzący są zobowiązani słuchać dyrektyw Kościoła w zakresie praw religijno-etycznych: „Kościół ma bowiem prawo i obowiązek nie tylko strzeżenia nieskazitelności zasad religii i moralności, lecz także zajmowania stanowiska autorytatywnego, gdy chodzi o wprowadzenie tych zasad w życie”[7]. W drugiej encyklice Pacem in teriis Papież podaje istotną wskazówkę dotyczącą kształtowania postawy dialogowej, a mianowicie: „zawsze trzeba odróżniać błędy od osób wyznających błędne poglądy, chociażby ci ludzie kierowali się albo fałszywym przekonaniem, albo niedostateczną znajomością religii lub moralności”. Tekst podaje szereg powodów nakazujących tolerancję personalną: poszanowanie godności osoby ludzkiej; zaufanie do naturalnej zdolności przezwyciężania błędów i dotarcia do prawdy; wiara w Opatrzność Bożą. Bóg bowiem wielokrotnie prowadzi ludzi do poznania prawdy poprzez okresy rozterek, błędów, a nawet apostazji, ale u każdego człowieka istnieje nadzieja nawrócenia. Z tego względu konieczny jest życzliwy stosunek do osób błądzących, a taka postawa jest formą chrześcijańskiego świadectwa i apostolstwa[8]. Motyw dialogu wewnątrz chrześcijaństwa i na zewnątrz ze światem został podjęty przez Pawła VI w Ecclesiam suam. Papież omawia współczesne zadania Kościoła katolickiego i sprowadza je do trzech istotnych:

  1. Przemyślenie na nowo swej misji, albowiem religia pojmowana jako wewnętrzna więź człowieka z Bogiem, jest rodzajem dialogu.
  2. Wewnętrzne odrodzenie z pomocą łaski Ducha Świętego, bowiem Objawienie tajemnicy Boga w Chrystusie może być uważane za dialog, w którym Chrystus przemawia poprzez Wcielenie i Odkupienie, w tajemnicy swego Kościoła.
  3. Nawiązanie kontaktu z ludzkością, gdyż ludzie dziś żyjący dzięki poziomowi kultury są zdolni do myślenia, formułowania sądów i prowadzenia dialogu z godnością wobec każdego. W takim kontekście dialog należy do samej struktury chrześcijaństwa: Kościół powinien nawiązać dialog ze społecznością ludzką, w której żyje; dlatego powinien stać się Kościołem słowa, orędzia i rozmowy[9]. Do niezbędnych atrybutów dialogu zalicza Papież: nieskrępowaną wolność, poczucie odpowiedzialności za prawdę, inspirującą rolę miłości, odrzucenie jakichkolwiek uprzedzeń i założeń. Wobec zwolenników ateizmu wojującego istotną przeszkodę dla spotkań i dialogu stanowią: brak dostatecznej wolności(chociażby w dostępie do środków społecznego przekazu) oraz przewrotne używanie słów, które nie służą – jak powinno być – szukaniu i wyrażaniu prawdy, lecz służą zamiarowi niszczenia przeciwników i osiągania własnej korzyści [10]. Dlatego Paweł VI zaleca, aby w dialogu wystrzegać się wszelkich form irenizmu i synkretyzmu, stanowiących realne niebezpieczeństwo dla utraty tożsamości wiary chrześcijańskiej. Dialog nie może oznaczać słabości czy kompromisu, nie jest bowiem celem, lecz środkiem. Jest metodą poszukiwania pełnej prawdy, ale nie jest jeszcze samą prawdą [11].

We wspomnianym Nowym Katechizmie Kościoła Katolickiego słowo dialog występuje 11 razy w następujących kontekstach:

  1. Dialog jako rozmowa człowieka z Bogiem i „spotkanie dwóch pragnień”, gdzie osobliwą racją godności ludzkiej stanowi stworzenie go i powołanie do uczestnictwa w życiu Boga(por.27;1153;2063;2560;2575;2653).
  2. Dialog między ludźmi jako konieczność i wymóg ludzkiej natury. „Gaudium et spes”(25): „Osoba ludzka potrzebuje życia społecznego. Nie jest ono dla niej czymś dodanym, lecz jest wymaganiem jej natury. Prze wymianę z innymi, wzajemną służbę i dialog z braćmi człowiek rozwija swoje możliwości; w ten sposób odpowiada na swoje powołanie”(1879).
  3. Dialog w działalności misyjnej. Domaga się on pełnego szacunku dialogu z tymi, którzy jeszcze nie przyjmują Ewangelii. Chodzi tutaj o dostrzeżenie i poznanie „cokolwiek… z prawdy i łaski, które znajdują się w innym człowieku i wśród innych narodów. Ponadto, jeśli wierzący głoszą Ewangelię tym, którzy jej nie znają, to chcą przez to umocnić, uzupełnić i pogłębić prawdę i dobro, jakich Bóg udzielił ludziom i narodom, a także oczyścić ich z błędu i zła, na chwałę Bożą, na zawstydzenie szatana i dla szczęścia człowieka”(856).
  4. Dialog między różnymi Kościołami i wspólnotami wiary chrześcijańskiej w pragnieniu jedności wszystkich uczniów według woli Chrystusa: lex orandi - wspólna modlitwa jako „dusza całego ruchu ekumenicznego”, nawrócenie serca i świętość życia, wzajemne spotkania teologów, poznanie i dialog oraz różne formy współpracy (821;1126).
  5. Dialog z innymi religiami, jak również poprzez płaszczyzny różnych dyscyplin naukowych: ”Z tego powodu człowiek potrzebuje światła Objawienia Bożego, nie tylko wtedy, gdy chodzi o to, co przekracza możliwości jego zrozumienia, lecz także, by nawet prawdy religijne i moralne, które same przez się nie są niedostępne rozumowi, w obecnym stanie rodzaju ludzkiego mogły być poznane przez wszystkich w sposób łatwy, z zupełną pewnością i bez domieszki błędu”(38).

Celem dialogu jest więc szukanie prawdy w drugim człowieku i w sobie, osobowe zbliżenie i nieustanne nawiązywanie kontaktu z umysłem odmiennym od naszego, ale tak samo odkrywającym prawdę, która z kolei, rodzi wzajemne zrozumienie i życzliwość [12]. Dialogiem nie jest jeszcze prezentacja własnego stanowiska, tym bardziej jego apologia i polemika z tezami oponenta. Dialogiem nie jest również wykład, kazanie, monolog itp., kiedy czynna jest wyłącznie jedna strona. Aby doszło do prawdziwego dialogu konieczne jest pragnienie zrozumienia interlokutora, wyjście poza swoje pozycje, wewnętrzne otwarcie na cudze poglądy, a nawet minimum sympatii dla nich.

Posłuszeństwo wiary

Kiedy mówimy czy słyszymy o posłuszeństwie w Kościele, najczęściej kojarzymy go z dyscypliną zakonną czy relacją prezbiterów wobec biskupów [13]. Trzeba jednak podkreślić, że posłuszeństwo zajmuje ważne miejsce w życiu każdego chrześcijanina. Jest ono bowiem wymownym świadectwem wiary wobec Boga, który nam się objawia i daje się zweryfikować jedynie w poddaniu się widzialnej władzy we wspólnocie Kościoła. Być posłusznym w wierze( ob – audire) – podkreśla KKK – oznacza poddać się w sposób wolny usłyszanemu słowu, ponieważ jego prawda została zagwarantowana przez Boga, który jest samą Prawdą(144). Można też powiedzieć inaczej, że posłuszeństwo objawia się w życiu chrześcijanina przez jego poddanie się prawu (nie tylko Bożemu), zawsze jednak – jak mówią Listy apostolskie – „ze względu na Pana”(zob. 1P 2,13; Rz 13, 1-8).Jeśli zabraknie tego podstawowego odniesienia, mamy do czynienia z wypaczoną wizja posłuszeństwa, którego skrajne przejawy możemy zaobserwować w tzw. posłuszeństwie bezrefleksyjnym, uzyskanym przez strach, przemoc czy musztrę.

Pozytywny wymiar ograniczenia człowieka

Zagadnienie posłuszeństwa występuje już na samym początku egzystencji człowieka jako istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boga. Polecenie: „ Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać do woli, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz”(Rdz 2,16-17), było z jednej strony ograniczeniem wolności człowieka, a z drugiej wyrazem granicy bytu i sposobu bycia człowieka w relacji do Boga, by móc być Jego obrazem. To przykazanie nie było tylko zakazem(ograniczeniem negatywnym), lecz także gwarantowało kontakt i egzystencjalną więź z Bogiem. Inaczej mówiąc, był to dany człowiekowi „zakaz”(chociaż nie w sensie uniemożliwienia) odejścia od Boga albo raczej realne „ostrzeżenie” wskazujące na skutki odejścia i próby życia poza Bogiem i wbrew Bogu. Czerpiąc życie od Boga i pozostając z Nim w dialogu, człowiek mógł stanowić także jedno z drugim człowiekiem, dając mu swoje życie. Podpowiedziana przez szatana próba uzyskania autonomii względem Boga zrujnowała w człowieku jego odniesienie się nie tylko do Boga, ale również do drugiego człowieka i całego stworzenia. Przez grzech człowiek „przekroczył wyznaczone granice” właściwe stworzeniu i zobaczył, że nie tylko jest nagi i bezradny, ale ponosząc konsekwencje „wszedł w śmierć”, doświadczając ograniczoności własnej natury poza Bogiem i złudnej obietnicy szatana. Bóg jednak pozostał wierny sobie(to znaczy swojemu zamysłowi i człowiekowi) i dlatego w tajemnicy Wcielenia i Odkupienia Jezusa Chrystusa przywrócił nam życie we właściwej relacji i zależności od Boga. Wyrazem tegoż wejścia było całkowite posłuszeństwo Jezusa, aż po śmierć na krzyżu(por. Flp 2,8).

Autorytet Kościoła

Istnienie specjalnego, żywego urzędu w Kościele, który strzeże objawionej nauki Chrystusa, nie ulega kwestii. Chrystus sam pełnił urząd nauczycielski i przekazał go swoim apostołom. On przyszedł, aby dać świadectwo prawdzie i głosić Dobrą Nowinę o zbawieniu(J 18,37;Mt 11,5). Po swoim zmartwychwstaniu Jezus w sposób uroczysty nadał apostołom zadanie nauczania i wyposażył ich w odpowiednią władzę rządzenia. Widać to wyraźnie w wielkim nakazie misyjnym: ”Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”(Mt 28, 18-20). Z nauki o wiecznym trwaniu i niezmienności Kościoła wiemy, ze istotne elementy tego Kościoła ( a więc i urząd nauczycielski) nie kończą się ze śmiercią apostołów, lecz mają trwać „aż do skończenia świata” i ma obejmować wszystkie narody [14]. Przypomnijmy trzy charakterystyczne cechy urzędu nauczycielskiego:

  1. Urząd Nauczycielski jest urzędem żywym, związanym z następcą Piotra, Biskupem Rzymu i kolegium biskupów, jak następcami apostolskimi, tzn. niezależnym od „litery pisanej”, nawet od Pisma Świętego, nie jest jednak ponad słowem Bożym, lecz jemu służy, wypływający z żywego strumienia tradycji, którą przekazali „świadkowie” życia, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
  2. Jest on urzędem autorytatywnym – wywodzącym się z władzy Chrystusa, otrzymanej od Ojca i przekazanej dokładnie apostołom: „ A któż może nieść tę Dobrą Nowinę, jeżeli nie jest posłany?”(Rz10, 15); „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!...Gdybym to czynił z własnej chęci, mógłbym domagać się zapłaty…spełniam jedynie urząd szafarza”(1Kor 9,17).
  3. Jest urzędem tradycjonalnym (magisterium attestans), tj. nie podaje nowych prawd objawionych, ale tylko przekazuje prawdy otrzymane od Chrystusa, który jest „jedynym Nauczycielem i Mistrzem”(Mt 23,10); apostołowie są jedynie „świadkami”: W ostatnich pouczeniach na tej ziemi Jezus wyjaśnia swoim uczniom:” Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mego Ojca…będziecie przyobleczeni mocą z wysoka”(Łk 24,48-49).

Dotknijmy w tym miejscu, choćby przez chwilę, prawdy o nieomylności urzędu nauczycielskiego. Dzięki obietnicy Chrystusa, zwłaszcza z mowy pożegnalnej, u św. Jana: „Będę prosił Ojca, a da wam innego Pocieszyciela, aby pozostał z wami na zawsze: Ducha Prawdy”(14,16), Kościół nauczający, na mocy specjalnej asystencji Ducha Świętego jest wolny od wszelkiego błędu i wiernie strzeże objawienia przekazanego przez apostołów. Duch Święty przypomina wszystko, co Jezus powiedział i uczynił, doprowadza do całej prawdy, strzeże jej, daje moc z wysoka, aby apostołowie i ich następcy, mogli o niej świadczyć w każdej epoce dziejów i aż po krańce świata(J 14,26;16,13). Prerogatywa ta oznacza charyzmat prawdy, czyli łaskę służby społecznej(pośrednio całemu Kościołowi) i nadprzyrodzoną. Jej przyczyną sprawczą jest sam Trójca Święta, ale przez apropriację przypisuje się ją Duchowi Świętemu. Asystencja Ducha Świętego jest tu negatywna, o ile usuwa to, co mogłoby spowodować błąd, i pozytywna, o ile daje skuteczną pomoc w nauczaniu objawienia; nie jest ona czymś cudownym. Nieomylność będąc darem dla Kościoła - nie jest objawieniem, bo nie podaje nowej prawdy, nie jest też natchnieniem, bo nie jest boskim impulsem do pisania, ani wreszcie bezgrzesznością, bo dotyczy tylko dziedziny intelektualnej, nie rozciąga się zaś na postępowanie moralne [15].

Kiedy przystępujemy do mówienia o autorytecie kościelnym, to mamy na myśli przede wszystkim autorytet, jaki funkcjonuje w Kościele katolickim. Autorytet w języku greckim oddawany był głównie przez trzy terminy:

  1. eksousia – władza, urząd, zwierzchność;
  2. aksioma – godność, słuszność, najwyższa wartość, podstawowa teza;
  3. authentia – własnoręczność, samodzielność, autentyczność.

W naszym temacie w grę wchodzi jedynie znaczenie pierwsze, chociaż też i dwa pozostałe są tłumaczone na łacinę przez auctoritas. Termin ten wywodzi się od augeo – zwiększać, potęgować, wzmagać, wywyższać, wyposażyć. Innym terminem pochodnym jest autor na oznaczenie osoby decydującej, twórcy, osoby posiadającej władzę i honor. W religii chrześcijańskiej termin ten nie był ograniczany do osoby ludzkiego zwierzchnika i oznaczał:

  1. przede wszystkim Boga oraz Chrystusa i był to autorytet w znaczeniu najwłaściwszym;
  2. Ewangelię, Tradycję i sakramenty – jako znaki boskiej powagi;
  3. społeczność kościelną jako zgromadzenie wszystkich chrześcijan i wreszcie
  4. konkretne urzędy i władze kościelne.

W różnych koncepcjach autorytetu – Kościół katolicki zajął stanowisko syntetyczne i pojął autorytet jako misterium religijne, opierając się na pewnych danych starotestamentalnych, w charakterze królewskim, kapłańskim i prorockim, a więc jako znak mocy Bożej, rację rozumu, wolę przełożonego oraz świętość. Jakkolwiek całość Kościoła określa ostatecznie tylko jeden kształt relacji: autorytet Chrystusa i wolność osoby ludzkiej, to Kościół jako społeczność osób zjednoczonych z Bogiem w Chrystusie i ludzi między sobą w drodze do zbawienia, posiada różne zakresy i struktury.

Najbardziej typową relacją autorytet – wolność jest układ hierarchiczny: papież – kolegium biskupów. Ta relacja ma najczęściej charakter duchowy i symboliczny, a przynajmniej – poza wyjątkami, typu np.abp Lefebre, abp Melingo – nie przedstawia jakiegoś otwartego problemu. Ostatni Sobór stara się przedstawić tę relację w formie pełnej kolegialności i braterskiego dialogu, zawsze z pierwszeństwem Papieża. Dokumenty soborowe posłużyły się dwoma argumentami: sakramentalnym, według którego biskup posiada pełnię kapłaństwa, a prezbiter jest jego współpracownikiem, i argumentem moralnym, zobowiązującym do posłuszeństwa na odcinkach tej współpracy. Pontyfikat Jana Pawła II jest dobitnym przykładem ewangelicznego realizowania życia Kościoła, zarówno poprzez encykliki i adhortacje, które powstawały zazwyczaj po obradach Synodów Biskupów, jak również poprzez wielki trud nawiedzania ewangelicznego Kościołów lokalnych po całym świecie. Właściwy problem występuje dopiero na szczeblu biskup –prezbiter. Kryzys tożsamości i rozwiązań praktycznych, które nastąpiły po Soborze Watykańskim II, wołał mocno za doprecyzowaniem roli prezbitera, zwłaszcza, że na skutek dowartościowania roli laikatu, prezbiterat znalazł się w sytuacji jakiegoś, nieumyślnego zakwestionowania. Winniśmy być wdzięczni Bogu za dary pontyfikatu Jana Pawła II, którymi są między innymi: Listy do Kapłanów na Wielki Czwartek, Adhortacje: Catechesi tradendae, Redemptionis donum, Pastores dabo Vobis, Vita Consecrata, Dyrektorium o życiu i posłudze kapłanów, Kapłan głosiciel ewangelii, szafarz sakramentów i przewodnik wspólnoty, które dopełniły i określiły rolę i zakres współodpowiedzialności prezbiterów w Kościele.

Innym kręgiem spotykania się autorytetu religijnego z wolną osoba ludzką są wszelkie postacie życia religijno-wspólnotowego, zwłaszcza zakony i zgromadzenia. Osią życia zakonnego jest relacja wolność – autorytet, ale zradykalizowana jako całkowite posłuszeństwo. Radykalizacja ta okazuje się jeszcze bardziej, kiedy zwróci się uwagę, że życie konsekrowane nie opiera się na władzy Chrystusowej, na sakramencie kapłaństwa, jak w Kościele Powszechnym, lecz na władzy niejako własnej, ściśle biorąc ludzkiej, która jest obecna w sercu Kościoła. Zakłada się , że ta władza naucza, uświęca , kształtuje, posiada inspirację Bożą, zwalnia w pewnym sensie od odpowiedzialności osobistej poddanych, a wreszcie zbawia. Za dekretem soborowym Perfectae caritatis czytamy: „Zakonnicy przez profesję posłuszeństwa poświęcają Bogu całkowicie swoją wolę, jakby składając ofiarę z samego siebie, a przez to jednoczą się trwalej i bezpieczniej ze zbawczą wolą Boga(…) Takie posłuszeństwo zakonne nie tylko nie umniejsza godności osoby ludzkiej, ale owszem, doprowadza ją do pełnej dojrzałości, pomnażając wolność dzieci Bożych”(14).

Najszerszą płaszczyznę spotkania autorytetu i wolności stanowi krąg: hierarchia – laikat. Dotyczy on bardzo wielu odcinków życia: kultury, sztuki, szkolnictwa, zrzeszeń kościelnych itp., ale właściwy problem dotyczy dziedzin ściśle kościelnych: parafii, diecezji, Kościoła, kraju. Po Soborze struktury podstawowe uległy przekształceniu, dzięki dopuszczeniu laikatu do przynajmniej duchowej partycypacji, we władzy hierarchicznej. Ostatecznie te relacje dzisiaj występują w dwóch kierunkach:

  1. Ogólnie zależność laikatu od władzy kościelnej kształtuje się poprzez dziedzinę nauczania kościelnego i liturgię. A więc jest to zależność niejako pośrednia, zostawiająca dużo swobody, zwłaszcza dla ich osobistego życia religijnego. Duchowni sprawują władzę nauczania ich, podając naukę urzędową, korygując błędy religijne, udzielając sakramentów świętych, przewodząc kultowi, którym uczestniczy cały Lud Boży. Jest to zależność dość luźna, bez większych sankcji.
  2. Ale ta sytuacja laikatu zmienia się, gdy ma on uczestniczyć czynnie w życiu Kościoła. Jego zależność od duchowieństwa traci cechy dowolności, a staje się ściśle urzędowa. Pewną wolność zachowuje jedynie w dziedzinie jego chrześcijańskiej działalności na forum uświęcenia rzeczywistości ziemskich, dokąd nie sięga oficjalny Kościół. Funkcjonuje więc ścisła reguła, na wzór życia społeczności świeckich: władza – posłuszeństwo. Potrzeba więc wypracowania nowych form na odcinku duchowny – laik.

W naszych czasach poszerzyły się również kręgi wspólnot nieformalnych, środowisk charyzmatycznych, eklezjalnych i wszelkich podobnych ruchów religijnych. Jest znamienne, że o ile dotychczas społeczności życia konsekrowanego wyrastały w oparciu o zasadę autorytetu Kościoła, to te wspólnoty, wprost przeciwnie, wyrastają na bazie zasady wolności. Jest to zjawisko, które jeśli nie odrzuca wprost linii autorytetu władzy społecznej, to przynajmniej chce się rozwijać poza nią lub ponad nią. Analogicznie do dawnych ruchów „chrześcijaństwa bez kościoła” wspólnoty nieformalne zakładają raczej, że wolność i spontaniczność życia religijnego, jest pierwszym darem Ducha Świętego. Wspomnijmy tutaj dramatyczny przykład Jima Jonesa, twórcy sekty „Świątynia Ludu”, który w roku 1978 w puszczy gujańskiej posłał prawie tysiąc osób na samobójczą śmierć w imię rzekomej władzy religijnej.

Trzeba nam na zakończenie mocno podkreślić, że u podstaw dialogu, posłuszeństwa i autorytetu kościelnego znajduje się źródło wiary chrześcijańskiej. To ona podprowadza nas do osobowego związania człowieka z Bogiem Ojcem przez Syna w Duchu Świętym. Ta struktura więzi osobowej określa następne zadanie: związania się z drugim człowiekiem i ze wspólnotą ludzi na drogach Kościoła. Związanie z Bogiem jest odzwierciedlone i zaświadczone w znakach: słowie, sakramencie, kerygmacie, rycie liturgicznym, zgromadzeniu eklezjalnym, prawodawstwie, dyscyplinie. Znaki te oznaczają realny związek zbawczy człowieka z Bogiem oraz religijne, zbawcze związanie ludzi między sobą. Osobna chrześcijanina staje wobec autorytetu jako istota całkowicie wolna. Dopiero tam, gdzie wkracza na teren znaków życia kościoła jako społeczności, wchodzi na forum powinności, zobowiązań typu społecznego, a więc i korelatu władzy. Tak rodzi się tworzywo dla decyzji przyjęcia autorytetu w oparciu o wiarę. Nie jest to bezpośrednie przyjęcie woli innego człowieka, jak w świecie doczesnym, ale przyjęcie znaku Chrystusa poprzez człowieka. Stąd znak autorytetu wiąże członka Kościoła nie tylko na zewnątrz lub nie tylko w zakresie więzi społecznej, lecz także w dziedzinie samej wiary oraz życia moralnego i duchowego[16].

  1. [1]. Por.H. Kuhn, Sumienie pomiędzy wolnością a prawem, w: Moralność chrześcijańska, Kolekcja „Communio”, t.2, Poznań - Warszawa 1987, s. 60.
  2. [2]. Jan Paweł II, Encyklika Veritatis splendor, nr. 54.
  3. [3]. Tamże, nr. 32.
  4. [4]. Por. L. Kołakowski, Po co Uniwersytet,” Gazeta Wyborcza” 61(1994), s. 11.
  5. [5]. Por. F. Kucharczak, Skrzydła dla zgorszenia, Gość Niedzielny 10(2008), s.64.
  6. [6]. Św. Tomasz z Akwinu, Traktat o człowieku, opr. S. Świeżawski, Poznań 1956, s.425-426.
  7. [7]. Jan XXIII, Mater et Magistra, 240.
  8. [8]. Jan XXIII, Pacem in terries, 158.
  9. [9]. Paweł VI, Eccelsiam suam, 78; 56.
  10. [10]. Tamże, 102.
  11. [11]. Tamże,88.
  12. [12]. Por. J. Guitton, Dialogi z Pawłem VI, Poznań 1969, s. 180.
  13. [13]. Por. Bp Z. Kiernikowski, Posłuszeństwo – świadomość potrzeby granic (maszynopis).
  14. [14]. Por. Cz. S. Bartnik, Chrześcijaństwo personalistyczne, Lublin 2003, s. 122-123.
  15. [15]. Tamże, s.124.
  16. [16]. Por. Cz. S. Bartnik, Chrześcijaństwo personalistyczne, dz.cyt., s.320 -321.
góra strony